piątek, 7 października 2011

List

Był ranek, Pustelnik po nie przespanej nocy wciąż oglądał to co przyszło mu stworzyć poprzedniego wieczoru. Na stole leżała mieniąca się milionem kolorów koperta. Była starannie zalakowana zaczarowanym woskiem. Pat zamęczonymi oczami wodził po kopercie i z jakimś wewnętrznym strachem wyglądał przez okno.
Usiadł i stukając po blacie palcami czekał. Każda chwila była coraz trudniejsza do wytrzymania, ale mimo to czekał cierpliwie.
Po dłuższej chwili drzwi uchyliły się nieznacznie i weszła przez nie Blanka. Widząc swojego pana, który najwyraźniej był na czymś skupiony otarła się o jego nogi i skuliła się do snu koło jego stóp.
- „Nawet nie wiesz ile otuchy mi dodajesz” – pomyślał wdzięczny Pat. Ale nie powiedział niczego na głos. Jakby się bał, że byle dźwięk może zniweczyć cały plan.
Syn Solaris górował już wysoko na Nirwanie, kiedy między drzewami dało się usłyszeć delikatny stukot kopyt. Stukot ustał, i dało się słyszeć nowy dźwięk, szelest liści koło chatki zwiastujący kroki. Pat zacisnął ręce na szacie i czekał na pukanie do drzwi. Tak jak się spodziewał po paru już dobrze słyszalnych krokach, usłyszał znajomy głos witający się z Rozalią i Cezareą. Kolejny krok. I jeszcze jeden. Stukot do domu.
- Wejdź – powiedział nienaturalnie Pat, nieobecnym głosem.
W drzwiach pojawiła się uśmiechnięta twarz ciemnowłosego wysokiego młodzieńca:
- Witaj Pat, witaj Blanka. Co było tak ważne, że musiałem po to przybyć dziś, a nie jak zwykle jutro? – od razu zaczął.
Pat zbledłszy podniósł jakby ociężałą rękę wskazując stół, na którym nie było nic prócz tęczowej koperty. Eryk szerzej otworzył drzwi, by blask dnia rozświetlił blat. Kiedy to uczynił oślepiła go magia koperty, jednak po chwili przywykł i był w stanie zobaczyć do kogo Pustelnik zaadresował kopertę.
Eryk ze świstem wciągnął powietrze, a jego źrenice zniknęły z jego ciemnozielonych tęczówek. Dla pewności jednak podszedł bliżej do koperty i przejechał palcem po zdobionym ‘S’. To jednak tylko utwierdziło go w przekonaniu, że właściwie odczytał adresata.
- Nie mogę tego znieść Pat.
- Owszem możesz posłańcu. – Pustelnik jadowicie zaakcentował ostatnie słowo.
- Jeszcze nigdy się tak do mnie nie zwróciłeś – powiedział chłodno – nie mam prawa tego zanieść. Kto jak kto, ale Ty powinieneś znać wszystkie zawiłości Plejady.
- Zamilcz!
- Nie dlaczego? Skoro już ośmieliłeś się napisać do Salazara, to miej odwagę się do tego przyznać. Powtarzam Ci, nie mam prawa tego doręczyć.
- To co z Ciebie za posłaniec, przynosisz wstyd całej swojej rasie. – z tym samym jadem kontynuował Pat.
- Dość Pat! Czy naprawdę wykasowali Ci pamięć? Co Cię opętało?! Nie zakazuję Ci pisać do Salazara, ale skoro już to czynisz to miej odwagę sam mu to dostarczyć. Książe wyraźnie zakazał nam się zbliżać do tej istoty. Tylko i wyłącznie Książe ma prawo i odwagę zanosić korespondencje Salazarowi.
- A co? Resztę strach obleciał? – zapytał pat wstając.
Eryk zrobił krok i pchnął Pustelnika na krzesło, mimo to czary Pustelni nie zareagowały, więc nie miał złych zamiarów.
- Słuchaj no skrzywdzony przez Czas Tęczowy Chłopcze! Kiedy Ty zaszyłeś się w Pustelni Salazar po porozumieniu z Jassinem zaczął hodować jagody. Pewnego pięknego dnia, kiedy w naszych sercach znów poczęła gościć nadzieja i wiara w lepsze jutro Miłość poprosiła by Książe zaniósł Salazarowi list. Książe jednak musiał coś załatwić na 6 Kondygnacji Nieba. Poprosił tedy swego syna Billego, by ten spełnił życzenie królowej. Ten oczywiście nie chcąc narazić ojcowskiego zaufania zrobił co mu kazano. Kiedy przybył na tę przeklętą Salazarową ziemię, której położenia nikt nie zna, nie zastał adresata w domu. Czekał więc. W pewnym momencie zauważył jagody rosnące koło chatki i tak wziął sobie parę, gdzie pragnę zauważyć jedna mogłaby uśpić na wielki nawet Morganę. Kiedy Salazar wszedł na swą ziemię zobaczył padającego Billego. Przez parę godzin próbował go wybudzić. W końcu jednak przeniósł go do Jonaszowej łodzi, gdzie zobaczył go już śpiącego Książe. Nigdy, nawet na wojnie nie widziałem takiego żalu jak wtedy. Większość z nas sądzi, że Książe obwinia się po dziś dzień, że to jego wina. Koniec. – wziął oddech jednak natychmiast kontynuował – ach byłbym zapomniał. Od tamtego czasu Książe stwierdził, że jako opiekun całej nasze rasy nie pozwoli już nikomu zbliżyć się do Salazara. Tylko Książe ma do tego prawo, rozumiesz. Tylko on. Tylko on chodzi tam i patrzy w oczy temu, który jest odpowiedzialny za śmierć Billego.
- Więc dlatego Bill był nazwany pierwszym dzieckiem Salazara – zastanowił się Pat.
Kiedy chciał o coś zapytać, zobaczył szatę Eryka w drzwiach.
Machnął ręką nad kopertą i zawołał:
- Eryk zaczekaj!
Posłaniec niechętnie zatrzymał się na skraju pustelni. Pat ostrożnie podszedł i wręczył mu list. To do Księcia. Eryk kiwnął głową i odszedł, zostawiając Pata z potwornym poczuciem winy i lękiem, że stracił swojego przyjaciela posłańca na zawsze.
Pustelnik wrócił do domu pogłaskał Blankę i zaczął się zastanawiać czy Eryk jeszcze kiedykolwiek do niego zawita. Nawet nie miał pojęcia, że spotkają się szybciej niż ktokolwiek by tego chciał.