- Vivenne, kto
Cię uwolnił? – zapytała Anatachia.
Vienne
uśmiechnęła się bezczelnie i wskazała ręką w niebo.
- Ta, która
właśnie wyczarowała ten krąg.
Miłość
zmęczona odwróciła się, by spojrzeć w niebo:
- Do chatki,
wszyscy! JUŻ! – wrzasnęła.
Nino pomogła
Adrii, w której ramionach płakał wróż. Xenja wzięła pod rękę Jassina, a Betty
Jellala. Jedyną nieprzytomną osobą pozostawał Pat. Vivenne jednym ruchem
zarzuciła go sobie na plecy. Kiedy wszyscy znaleźli się w domku. Jassin
otworzył delikatnie oczy i mruknął:
- Furia
strażnika, to jest furia strażnika. Niebezpieczeństwo. – I znów jego głowa
opadła.
Miłość
odwróciła się do Jellala, położyła mu rękę na piersi i bezczelnie włożyła dłoń
głębiej. Wyrwała mu z serca pierwiastek. Pan wierności osunął się bez życia na
ziemię. Betty chciała zareagować, jednak tajemnicza niejawa trzymała ją tak, że
ta nie mogła się ruszyć.
- Co Ty
robisz?! On Ci ufał suko! Patrz na mnie!!!
Miłość
spojrzała na Betty bez emocji i wyszła z domu. Na zewnątrz spojrzała na krąg,
który powoli się obracał. Wyciągnęła rękę z pierwiastkiem ku górze i poleciała
ponad drzewa lasu.
- Nigdy nie
przypuszczałam, że kiedykolwiek będziesz tak silna siostro. – mówiła wznosząc
się coraz wyżej.
- Obudź się!
Nic mu nie jest! Jellal go bronił.
Jednak
wszystkie te słowa zostawały bez echa. Z kręgu począł się materializować Piorun
Sprawiedliwości.
- Przecie to
mnie pozbawi ciała – przeraziła się Miłość.
- Więc nie
możesz się poświęcić. – Powiedział za nią głos.
Piorun zaczął
pędzić w stronę kobiet. Vivenne przeleciała koło Miłości i rozłożyła ręce chcąc
chronić Królową.
-
Wystarczająco wiele błędów zrobiłam w życiu daj mi w końcu zginąć. – prosiła
niejawa.
Miłość chciała
złapać rubinowooką za rękę, kiedy jakaś ściana wody otoczyła całą jej osobę.
Razem z Vivenne znalazły się w bańce wody. Grom pędził w ich stronę. Kiedy w
końcu się z nimi zetknął, całą niszczycielską noc pochłonęła woda. Ogromna moc
Pioruna Sprawiedliwości została wchłonięta przez wodę. Miłość i Vivenne
usłyszały głos będąc w wodnym więzieniu:
- To nie jest
was czas, jesteście jeszcze tu potrzebne.
Po tym wodna
bańka bezpiecznie odprowadziła je na ziemię.
- Co to u lich
a było? – zapytała, krztusząc się niejawa.
- Los. –
powiedziała jakby z oddali Miłość. – O tym zaraz, wpierw trzeba to wszystko
doprowadzić jakoś do porządku. Nie poradzę sobie z uzdrowieniem sześciu
kondygnacji na raz. Jestem wyczerpana.
- „Spokojnie
to się załatwi” – powiedział jakiś głos i mroźny powiew poruszył liście
(liśćmi) drzew. – Bilokuj się ponownie do Fryderyka.
- Daj mi
chwilę, a przybędę tam osobiście.
- „Niech
będzie” – powiedział głos i ucichł.
Królowa
targana wiloma uczuciami w końcu poczęła wszystko sobie w głowie układać.
Zauważyła, że dalej w jej pięści znajduje się pierwiastek. Weszła tedy do domu.
Nyo opiekowała się pierwiastkiem oddając mu część swej mocy, Betty przywdziała
zwiewny strój i chodziła między nieprzytomymi istotami. Kiedy Miłość
przekroczyła próg domu pani koszmaru odwróciła się do niej.
- Co to niby
miało być?
- Spokojnie
Betty, już tłumaczę. Strażnicy, co pewnie potwierdzi Twój ojciec, mają
obowiązek chronić swych podopiecznych. Jednak po tym jak Szeol nas skaził prawa
strażników uległy małym zmianom. Wyobraź sobie, że np. walczę z Tobą. Jassin
nie byłby w stanie Cię obronić. Więc według nowego prawa jeżeli zostaniesz
pokrzywdzona on może Cię pomścić. To też zrobiła Veris. Z tym, że przez
teleportacje Pata między te przeklęte kręgi, Jellal również stał się obiektem
zemsty. Piorun sprawiedliwości dosięgnąłby i jego. Co więcej Morgana została
pokonana, więc cała kulminacja czaru skupiła się na sprawieniu bólu Jellalowi,
który i tak był już wyczerpany po walce z księżną Szeolu. Mogło to się skończyć
jego śmiercią, więc pozbawiłam go pierwiastka, by go uratować. – położyła dłoń
na sercu syna. Jellal odetchnął.
- Niby
wszystko rozumiem, jednak jest jeszcze wiele rzeczy, których pojąć nie jestem w
stanie. Przede wszystkim co tu się wydarzyło?!
-
Z tym pytaniem musimy poczekać, aż sami nam na nie odpowiedzą.
Simej
przekroczyła granice Wyspy zapomnienia. Ubrana była jak zwykle pięknie. Szybkim
krokiem zwróciła się ku wieży. Przemierzyła schody i znalazła się na szczycie.
Tam też zobaczyła Fryderyka.
- Musimy się
spieszyć, wiele istot jest słabych.
- Plejada –
uśmiechnął się władca wyspy. – Uczynisz mi tę przyjemność? – zapytał. Po czym
odwrócił się i podał rękę królowej Amarantu.
- Z
przyjemnością. Poradzimy sobie? Czy czekamy na Lisę?
- Spieszmy
się. Nie karzmy im dłużej cierpieć. Gotowa?
Fryderyk i Simej
złapali się za ręce, ich umysł, ciało i moc były jednością. Otworzyli pełne
pasji oczy i krzyknęli:
- Magia Łączna, KOJĄCA ŚNIEŻYCA!
W
całym królestwie w jednej chwili zebrały się piękne, białe chmury. Już samo na
nie spojrzenie dawało jakiś pokój ducha i koiło zszargane straszną potyczką
nerwy. Jednak cała magia czaru przyszła chwilę później, gdy z chmur począł
padać śnieg. Śnieg, który omijał wszelkie przeszkody, by otulić sobą istoty
chore i słabe.
Po domku
Jassina krzątało się wiele istot. Miłość głaskała po czole nieprzytomnego
Jellala, Betty trzymała go za rękę. Vivienne szeptała mu do ucha zaklęcia,
które uśmierzały ból. Xenja i Nyo doglądały narodzin Morgany. Musiały pilnować,
by jej bardzo silny pierwiastek nie pobierał mocy od słabych. Nino miała na
kolanach głowę Pata i szeptała do niego coś co brzmiało mniej więcej jak „my
przeklęci”. Tesallo, która została przyzwana przez Inne niejawy właśnie
opatrywała jego rękę. Anatachia leczyła Jassina, razem z Anją i Miją. Również
rusałki z Lasu Marzeń i Pragnień przybyły, by pomóc, okryły swymi płatkami
dziecię. Driady zaś oplotły swymi gałęziami jego matkę. Adria spała w objęciu
trzech drzewnych pań. Nagle Nino strzepnęła ze swojej głowy płatek śniegu:
- Co to jest?
Lecz zamiast
odpowiedzi, zobaczyła tysiące płatków śniegu, które przelatywały przez dach,
jak przez sitko. Padały na chorych i roztapiały się na ich ciepłych twarzach.
Wszyscy naraz
poczęli wydawać odgłosy ulgi. Śnieg uśmierzał ból i dodawał sił. Miłość wysłała
wiadomość do siostry:
- Dziękuję Ci
Simej.
Kiedy wszyscy odzyskali
wystarczająco sił by się poruszać i rozmawiać. Miłość wyczarowała w domku
wielki stół, po czym poprosiła wszystkich zgromadzonych na naradę. Gdy każdy wygodnie
siedział na swoim miejscu zaczęły się podziękowania i nagany, debaty i rozmowy
co teraz zrobić, kłótnie i kompromisy. A jednak dalej coś było nie tak. Adria
siedziała przez całą rozmowę cicho tuląc do piersi syna.
- A co z nim? –
zapytała w końcu?
- A co ma być?
– zapytała Miłość
- No jasne, bo
wszechwiedząca jeszcze nie wie. – żachnęła się Vivienne. Pat coś mruknął
potwierdzająco pod nosem, po czym postanowił oświecić zebranych:
- Przed wami
siedzi matka pierwszego wróża w Królestwie – wszystkie oczy spojrzały na malca,
zaczęły się jakieś szepty. – Co więcej chłopiec jest półtęczowym, włada 3
kolorami.
- Rozumiem –
szepnęła królowa.
- Nie zabijesz
go, prawda? – zapytała błagalnym głosem wróżka.
- Ja nie mogę
zabijać moja droga – tutaj dało się słyszeć szept Nino „niestety” – poza tym
dlaczego miałabym to robić, mamy nową rasę w Królestwie, należy się radować, a
nie smucić. Nie martw się Adrio, twój syn może na razie mieszkać w Sercu.
Pozwalasz na to Xsenju?
- Oczywiście,
pani.
- To mamy coś
jeszcze do załatwienia? – spytał Pat – Bo szczerze mówiąc, jakoś niebardzo
uśmiecha mi się, siedzieć tu z tobą dłużej, Liso.
- Siedź i
milcz!
- Jak sobie
życzysz, pani – rzekł z jadem Pustelnik i pozostał na swym miejscu.
- Mamy jeszcze
dwie sprawy do omówienia. Vivienne i Nyo.
- Nyo?! – Pat krzyknął
z niedowierzaniem.
- Tak to ja – powiedziała
wróżka z granatowymi skrzydłami. Zmieniła się. Jej włosy rozjaśniły się i miały
białe pasemka. Jej postura dotąd dziewczęca ustąpiła miejsce rysom kobiety.
Kobiety twardej i surowej dla wrogów, i ciepłej, oddanej przyjaciołom.
Emanowała z niej moc przynajmniej stokroć większa od tej, którą miała, gdy się
żegnali. Jej strój również się zmienił, niegdyś skromne sukienki ustąpiły
jedwabnej, fioletowej sukni wysadzanej czarnymi perłami, bardzo podkreślając jej
soczyste piersi. Bose dawniej stopy, miały na sobie wysokie szpilki z czerwoną
podeszwą. Była piękna, silna i nowa. – Wróciłam, ale o mnie porozmawiamy kiedy
indziej. Jedyne co musisz wiedzieć, to to, że jestem teraz strażniczką
Królestwa przed Doloress i posiadam w sercu esencje światła gwiazd.
- A Vivienne? –
zapytała Anatachia.
- Vivienne
zostanie posłana do Simej. Tam zastanowimy się co dalej.
- Widzę, że
skończyliśmy…
- Nie
przerywaj mi Pat!
- W takim
razie, - kontynuował Pustelnik – dziękuję, za przybycie, to był ciężki dzień.
Walka plejady, nowa rasa, powrót Nyo. Szaleństwo. Niestety nie mam czasu, by
zabawiać z wami dłużej. Trójka wzywa. Mam nadzieję, że z większością z was
zdążę się jeszcze pożegnać osobiście. Bywajcie.
I teleportował
się bez większych ceremonii. Pozostali zrobili zdziwione miny. Betty i Nyo
wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Dokończyli naradę i rozeszli się. Już
niedługo wszystko miało się zmienić. „Trójka wzywa”.
Po pierwsze: W KOŃCU! Polać mu! Ileśmy się naczekali, jak Żydzi na Mesjasza!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Piorun Sprawiedliwości. Lubię to. Musi mieć niezłe jebnięcie.
Po trzecie: Jak zwykle mam ochotę zabić Miłość, jakkolwiek by to nie brzmiało. I co z tego, że go uratowała, NIENAWIDZĘ SZMATY, amen!
Po czwarte: Zabiję cię za zwiewne kiecki, zobaczysz. W końcu spełnię swoją obietnicę. Już się cieszyłam, że wrócę do domu w zakrwawionej zbroi.
Po piąte: Ty masz jakieś zboczenie z tymi piersiami.
Po szóste: Tranformacja Nyo - Lubię to. Mam nadzieję, że ja też mam takie buty w szafie.
Po siódme: Wróżuś będzie w lesie? >D Będę go odwiedzać ^O^ Tylko niech nie pozwolą J&J się do niego zbliżać, bo wyrośnie na psychopatę xD
Po ósme: Ogólnie ładnie. Czekam na więcej.
Po dziewiąte: Zrób mi reklamę, pragnę rozgłosu. Pragnę też krwi, ale to możesz załatwić u siebie xD
Małpia czaszka. Wszyscy macie napierdolone
OdpowiedzUsuńwspolczujesz mu czy co
OdpowiedzUsuń''''???????????????????